*Oczami Laury*
Właśnie szykowałam się do kina z dziewczynami. Ubrałam się w czarną skórzaną spódniczkę, różową bokserkę wpuściłam w nią, założyłam różowe trampki za kostkę a ręce ozdobiłam liczną ilością bransoletek. Włosy spięłam w wysoki kucyk, więc loczki i tak opadały mi na twarz. Usta musnęłam różanym błyszczykiem o smaku truskawki a rzęsy pomalowałam prawie nie widocznie tuszem. Nie lubię się malować, więc jak już to robię staram się delikatnie. Gotowa zeszłam na dół do salonu gdzie siedział Ross, Mery miała dyżur po południowy a ojca jak zwykle w domu nie było.
-Idziesz gdzieś?-Zapytał mnie.
-Emm, tak, z koleżankami do kina.-Powiedziałam nieśmiało.
-Na co idziecie?
-Na Transformers 4.
-Lubisz takie filmy?!-W jego głosie dało wyczuć straszne zdziwienie, ale i za razem szczęście.
-Z tego typu filmów lubię tylko Transformersy, IronMan'a i Harego Pottera. Wolę komedie romantyczne.-Powiedziałam zabierając ze stołu klucze i telefon.
-O której wrócisz?
-Martwisz się?-Zapytałam ze śmiechem.
-W końcu jesteś moją młodszą siostrą.
-Będę przed ósmą. Tyle ci wystarczy.-Naszą ciekawą konwersacje przerwał dzwonek do drzwi.-To moje przyjaciółki.-Podeszłam szybkim krokiem do drzwi i je otworzyłam, to nie są moje przyjaciółki, chyba że płeć zmieniły...
-Siema mała.-Powiedział nieznany mi brunet, ale pewnie to kumple Rossa.
-Mała to jest twoja pała, a ja mogę być niska... Ross w salonie.-Powiedziałam oschle.
-To ci młoda dowaliła.-Powiedział blondyn stojący obok.-Umówimy się?-Zapytał uwodzicielsko.
-Spadaj! Ze starszymi się nie umawiam... Ross, pomóż!-Zawołałam swojego "brata".
-Co jest? Matoły ci przeszkadzają?-Kiwnęłam głową na tak.-Odwalcie się od mojej siostry. A ty Jake, nie umówisz się z nią chyba że chcesz wisieć na jajach nad studnią.-Powiedział dobitnie Ross. Wystraszeni chłopcy pobiegli do salonu.
-Dzięki.-Uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co.-Ross odszedł. W tym momencie w drzwiach stanęły moje przyjaciółki.
-Idziemy?-Zapytała Melisa.
-Tak, chodźmy.-Zamknęłam drzwi i poszłam z dziewczynami. Oj tak, będzie wesoło z takimi przyjaciółmi Rossa...
*Oczami Rossa*
Jezu głupi Jake po co on Lau podrywa..... I tak nie ma u niej szans...
-Możesz odwalić się łaskawie od Laury?-Zapytałem zdenerwowany.
-No wiesz, ma całkiem ładną siostrzyczkę. Może się z nią umówię...
-Nie umówisz się.-Powiedziałem ostro.
-A co, zazdrosny jesteś?
-Nie, ale masz dziewczynę jakbyś chciał wiedzieć.
-Aaa, no faktycznie... Jimi, a może ty się z nią umówisz?-Ożywił się.
-Nie, nie chcę. Dziękuje.-Powiedział szybko Jimi. Kurde, moją Laurę chcą wyrwać, ich nie doczekanie... Tylko by spróbowali ją tknąć a mieli by przejebane. Nie podoba mi się to że oni ją podrywają, ona ma dopiero 13 lat! Jest młoda, ma dużo czasu na związki.
-Pewnie sam chcesz ją wyrwać Lynch.-Zaśmiał się Jake.
-Kto chce kogo wyrywać?-Usłyszałem głos mojego ojczyma który wszedł do salonu.
-Hej Kevin, nikt nie chce nikogo wyrywać. Tak gadamy.-Powiedziałem nerwowo.
-Laura wyszła?-Zapytał zdziwiony.
-Do kina, nie mówiła ci?
-Może rozmawiała z Meridith, coś jest na obiad?
-Mama coś gotowała przed wyjściem ale nie wiem co...
-Nie jadłeś nic?
-Nie...
-No to chłopaki, macie 30 dolców i zamówcie sobie jaką pizzę.-Zaśmiał się rzucając na stół pieniądze.-A i zapomniał bym, pod zlewem stoi piwo. Możecie wziąć sobie po jednym.
-Serio?-Zdziwił się Jimi.
-Tak, zależy mi na dobrych kontaktach z wami.-Uśmiechnął się i zniknął w swoim mini biurze. To było dziwne, ale w sumie to czemu nie, fajny jest, cieszę się że ktoś będzie mniej rygorystyczny niż Mama...
"Oczami Laury"
-Na hanukę mam dostać nowy telefon, laptopa, tableta, rolki...-Zaczęła wymieniać Amy. Tak, Amy jest żydówką z tond to imię i nazwisko.
-Lepiej powiedz czego na hanukę nie dostaniesz.-Powiedziała znudzona Melisa.
-Daj spokój Mel, przecież wiesz że to 7 dni dostawania prezentów, i tak w każdy dzień dostaje od kogoś innego... Ale są minusy bycia żydem!
-Ciekawe jakie...
-No... obrzezają cię.-Powiedziała uśmiechnięta.
-Obrzezają chłopców Amy.-Powiedziałam jej.-Wiecie co, zakończmy tę kłótnię.
-Wy macie świętego Mikołaja, a my nie! W sumie to zawsze zastanawiałam się czemu mnie nie obrzezali...
-Serio Amy's?-Zapytałam z politowaniem.-Dobra, cicho, film się zaczyna.-Założyłyśmy okulary do 3D i zaczęłyśmy oglądać, film zajebisty! Wyszłyśmy z kina, ku naszemu zdziwieniu stali tam koledzy Rossa i on, oraz jakaś dziewczyna.
-Melisa?-Zdziwiła się blondyna, cała paczka zwróciła się w naszą stronę.
-Alex? Co ty tu robisz?-Zapytała zdziwiona Mel.
-Laura? Miałaś być przed 20 w domu!-Powiedział zły Ross.
-Film się przeciągnął, co cię w ogóle to interesuje o której będę w domu co? Daj sobie spokój...-Powiedziałam lekko zła.
-Dobra, chodź odprowadzę cię do domu.
-A dziewczyny? W ogóle co ty tu robisz o tej porze?! Piłeś? Czuje od ciebie piwo.
-Twój ojciec dał nam po piwie, ale ja go nie okłamałem o której wrócę...-Powiedział zły.
-Będziesz mi to wypominał?!
-Jestem twoim starszym bratem!
-Ross, uspokój się.-Powiedziała Alex.
-Właśnie trochę przesadzasz.-Dodał chłopak który mnie podrywał i objął Alex.
-Idziemy, dziewczyny!-Zawołał Ross. Po kolei odprowadziliśmy Melisę i Amy. Całą drogę się do niego nie odzywałam.-Jesteś na mnie zła?-Zapytał.
-Chyba każdy by był... Darłeś się na mnie przed kinem!
-To dlatego że się martwię! Koło kina kręcili się jacyś napaleni i nachlani goście, gdyby mnie tam nie było mogli by co coś zrobić.
-Aha, dziękuje że przyszedłeś tam.
-Nie ma za co, dobra, idź do pokoju puki twój ojciec cię nie widzi.-Zaśmiał się. Po cichu weszłam do pokoju i poszłam do łazienki, wymyłam się i poszłam spać. Cieszę się że Ross się o mnie martwi, choć pewnie zacznie to być denerwujące.
*Następnego dnia. Oczami Rossa*
Obudziło mnie pukanie do drzwi, krzyknąłem ,,Proszę" i usiadłem na łóżko, do mojego pokoju weszła Laura. Trochę się zdziwiłem.
- Hej - powiedziała tym swoim delikatnym słodkim głosikiem. Wyglądała też słodko bo była w różowej piżamce z króliczniem JEJKU ROSS OGARNIJ DUPĘ TO TWOJA SIOSTRA!!! W sumie przyszywana ALE JEDNAK SIOSTRA!!!
- Hej - odpowiedziałem - Chodz siadaj - dodałem i poklepałem miejsce obok siebie, a ona niepewnie podeszła i usiadła na samym brzegu. Zaśmiałem się i przybliżyłem ją do siebie trochę a ona się speszyła.
- Ross ja....chciałam ci podziekować za to że wczoraj sie o mnie martwiłeś - powiedziała i spojrzała na mnie a ja zacząłem topić się w jej brązowych oczach.
- Nie ma za co, dla ciebie wszystko - powiedziałem i nie wiem dlaczego zacząłem się do niej zbliżać, byłem coraz bliżej i ona też zaczęła się zbliżać. Po chwili delikatnie musnąłem jej usta, a kiedy zobaczyłem że nie przeczy zacząłem je całować a ona to odwzajemniała. Całowałem się z siotrą i to młodszą ale nie mogłem sie powstryzmać, lecz nagle dziewczyna oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Lau ja.....przepraszam - powiedziałem a dziewczyna jeszcze raz mnie pocałowała odwzajemniłem to, ale potem się ode mnie oderwała i wybiegła z mojego pokoju, chciałem pobiec za nią ale coś w środku mi nie kazało....
__________________________________________________________
Hej! Trochę nam nad tym zeszło ale jest! I to przed moim wyjazdem, co cieszy mnie niezmiernie. Wyjeżdżam jutro o 24 w nocy i wracam 15. Więc na rozdział trochę poczekacie :)
Kasia :* <3
Hejoł miśki <3 Mam nadzieję że rozdzialik sie spodoba i będziecie komentować kochanie <3 Kocham was <3
#Wiktoria Lynch#
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńMiłego wyjazdu :D
Czekam na next <3
Ooo, dziękuje :*
UsuńJej KISS<333
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła
O kuźwa :o
OdpowiedzUsuńRozdział boski. Czekam na nexta.
Zapraszam do siebie:
http://lifeofraura.blogspot.com/
Jejć *.* super rozdział! :D
OdpowiedzUsuńTeraz to dopiero emocje zaczęły narastać!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego w tym momencie się pytam ?!
Rozdział zarąbisty!!!!
Dawać szybko next i miłego wyjazdu, czy pobytu :)
OMG! Sooł sweet! Ross całował Laurę! I jest opiekuńczy i się o nią martwi! Boże jak ja niecierpliwie czekam na next <3333
OdpowiedzUsuńCzemu nie da się przeczytać 4 rossdziału? :(
OdpowiedzUsuń