piątek, 29 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 11

*Następny dzień*Ross

Pierwsze co zrobiłem po otworzeniu oczu, to złapanie się za głowe. Moja głowa! Ale mnie boli! Mogłem wczoraj tyle nie pić, a teraz mam za swoje i musze się męczyć. No, ale trzeba było opić, że ja i Lau będziemy mieć dziecko. A no właśnie, jak ja mogłem ją namówić na seks, kiedy ona jest w ciąży? ! Mogłem się powstrzymać, ale nie, bo Alkohol dał o sobie wtedy już znać. Mam nadzieje, że naszemu maleństwu nic nie będzie. Eh....Chyba pora już wstać. Spojrzałem na Lau, tak słodko wygląda, kiedy spi. Szkoda, że musze ją obudzić, bo mógł bym patrzeć tak na nią cały czas. No, ale trzeba wstać. Dobrze, że wiem, jak ją obudzić, bo inaczej miałbym mały problem.
- Kochanie, wstawaj - szepnąłem jej na ucho, a ona zaczeła się przeciągać. Po chwili miała już otwarte oczy, które patrzały na mnie.
- Hej Rossy -  powiedziała zaspanym jeszcze głosem.
- Hej Lau, pora wstać - oznajmiłem.
- Dobrze, a która jest godzina? - spytała. Spojrzałem na zegar  na ścianie, który pokazywał godzine 11. Wow, ale długo spaliśmy.
- Jest 11 - odparłem.
- No to wstajemy - powiedziała i wstała z łóżka z kołdrą.Podeszła do szafy, wyciągnęła jakieś ubrania z niej i chyba bielizne i poszla do łazienki. Ja za to w tym czasie wstałem z łóżka, zgarnąłem swoje wczorajsze ubrania i ubrałem się w nie. Potem jeszcze zebrałem wszystkie porozrzucane ubrania Lau, które położyłem na fotelu i usiadłem spowrotem na łóżku. Po kilku minutach Lau wyszła z łazienki z kołdrą w ręce i ubrana w czerwoną koszulke, na to białą bluze, czarne leginsy i białe balerinki.
- Łazienka już wolna. Możesz wejść -zakomunikowała mi Lau.
- Okey. Już idę - oznajmiłem i ruszyłem do łazienki. Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania, wszedłem pod prysznic i odkręciłem korek, puszczając tym wode. Opłukałem się i zakręciłem spowrotem wode. Wziąłem z półki w kabinie płyn do ciała, nalałem go sobie na rękę, odstawiłem go spowrotem na miejsce i rozpowszechniałem go po ciele. Potem wziąłem z półki w kabinie szampon do włosów, nalałem sobie trochę go na rękę, odstawiłem go spowrotem i wtarłem go we włosy.  Po tym odkręciłem korek, dokładnie się opłukałem i zakręciłem korek. Wszedłem z kabiny, okryłem się ręcznikiem i wytarłem. Potem się ubrałem w ubrania i wyszedłem z łazienki. Lau też już skończyła ścielić łóżko, więc postanowiłyśmy zejść na dół na śniadanie.
W kuchni siedziała już mama z Kevinem, którzy już jedli. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy przy stole na przeciwko nich. Spojrzałem na mój talerz I zaraz zaczęło mi burczeć w brzuchu. Hm....Jajecznica. Jak ja ją lubie! Bez wachania zabraliśmy się z Lau do pałaszowania. Po kilku minutach nasze talerze były już puste, a my na jedzeni. Po sprzątaliśmy po sobie i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie przytuleni i włączyliśmy jakiś film komediowy. Tak zleciało nam po południe na oglądaniu telewizji i z pomiędzy przerwą na obiad oczywiście.
W pewnej chwili usłyszałem szept koło mojego ucha, który należał do Lau.
- Ross?
- Tak?
- Ja, chyba pójde na spacer. Dotlenie się troche przynajmniej .
- To dobrze, pójde z tobą.
- Nie, zostań. Sama moge iść. Jest po 15, więc wróce gdzieś o 19.
- No dobrze, ale uważaj na siebie.
- Dobrze. - po tych słowach Lau wyszła z salonu, a za jakiś pare minut i też z domu. Nie przejmuj się Ross. Ona wróci cała i zdrowa. Tylko nie panikuj. Wdech, wydech, wdech, wydech.... Okej, już mi lepiej. Co mnie dziwi, to to,  że mama i Kevin w ogóle nie zauważyli, że Lau wyszła. Strasznie, jak widać, wciągnął ich ten film. Cóż mi też nie pozostaje nic innego, jak oglądanie dalej tego filmu.


*Lau*

Szłam sobie spokojnie przez park. Ptaszki śpięwają, dzieci się bawią, zakochane pary sobie spacerują i  ludzie, którzy się śpieszą. Szkoda, że oni nie docenają otaczającego ich piękna. Przecież każdy może się na chwile zatrzymać, zerwać kwiatek, powąchać go i zachwycać się jego zapachem. Zauwarzyłam wolną ławke, więc podeszłam do niej i usiadłam na niej. Wyjełam słuchawki i telefon z kieszeni spodni, słuchawki podłączyłam do telefonu, włączyłam moją playliste i zatopiłam się w dziwękach muzyki wydobywającej się ze słuchawek. Nawet nie wiem kiedy zasnełam.

*cztery Godziny później*

Ze snu obudziły mnie odgłosy szczekających psów. Jeszcze zaspana odblokowałam ekran mojego telefonu i na godzine, którą tam zobaczyłam, rozserzyły mi się oczy do granic nie możliwości. 20 nie odebranych połączeń, 25 nie przeczytanych wiadomości od Rossa i jest już 20:10! Strasznie długo spałam! I Ross mnie napewno zabije za to, że jeszcze nie wróciłam do domu! Czym prędzej wyciągnąłam słuchawki z uszu, schowałam je razem z telefonem do kieszeni spodni i wstając z ławki, szybko ruszyłam w strone do domu. Wielu mężczyzn patrzało na mnie, jakoś dziwnie, kiedy szłam. Nie wiem, dlaczego.  Nagle, kiedy przechodziłam obok, gdzie był naprawde duży cień, ktoś narzucił coś na mnie, przerzucił przez ramie i gdzieś z kimś oprucz mnie biegł, bo było słychać więcej kroków, jak na jedną osobe. Chciałam krzyczeć, ale niestety strach opanował mój organizm, więc z gardła nic się nie wydobyło. Po chwili wsadzili mnie do jakiegoś małego pomieszczenia i zamkneli je. Było też słychać silnik samochodu, więc pewnie wsadzili mnie do bagażnika. I chyba na coś na jechali, bo cały samochód aż podskoczył. Skutkiem tego było moje uderzenie się głową w klape bagażnika, po czym straciłam przytomność .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Salve wam!

A o to oczekiwany przez was Rozdział!  Wiem późno się pojawił, ale miałam małe problemy. Ale już jest dobrze:)
Co myślicie o Rozdziale? Jak emocje?
Heh, pewnie się nie spodziewaliście, że Lau zostanie porwana? Na stówe nie ^^
A I przepraszam was za błędy! Pisałam na telefonie!
Pozdrawiam :*
Wasza Czekoladka ♥