wtorek, 23 lutego 2016

ROZDZIAŁ 13

*Oczami Rossa*
Myślałem, że Lau się już nie znajdzie. Ale co to za koleś z nią przyjechał.
- Lau, kto to jest? - zapytałem niepewnie.
- To jest...? - Lau spojrzała na chłopaka pytająco.
- Luke. To mój ojciec uprowadził Lau dla okupu. Chciał usunąć jej dziecko. Dlatego pomogłem jej uciec - powiedział ze wstydem. Z jednej strony żal mi Luka, bo ma takiego ojca, ale z drugiej strony on może mi odebrać Lau, bo szczerze mówiąc on nie jest wcale brzydki. Chwila. Czy ja jestem zazdrosny o Lau? Chyba tak, ale nie moge tego pokazywać, bo nie chce, żeby Lau się na mnie na przykład obraziła, bo jej nie ufam. A przecież ja jej ufam, tylko ona mogłaby tak pomyśleć, więc lepiej zachowam to dla siebie.
- Dziękuje ci, Luke. Za uratowanie naszej Lau, bo inaczej nie wiadomo, co by było. A tak właściwie, to ile masz lat? - spytał się Mark.
- 18 proszę pana.  - powiedział chłopak - ja juz będę uciekał. Do widzenia.
- Luke! Poczekaj,  zostań u nas na kolacji. - zaproponowała Lau.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedzial i moim zdaniem mial racje.
- Zostan to bedzie dla nas zaszczyt - powiedział Mark.
- No dobrze, zostane, ale po kolacji będe musiał już naprawde iść. - odpowiedział Luke po chwili namysłu. Dobrze, że jest chociaż na tyle mądry , żeby potem już sobie iść. Bo ja nie mam ochoty jego widzieć tutaj ani chwili dłużej.
- No dobrze, Luke. To choć Lau ze mną do kuchni pomożesz mi przy kolacji. - oznajmiła moja mama i poszła razem z Lau do kuchni. A my tu siedzimy teraz jak kołki w ciszy. Ja napewno nie zniose tego siedzenia tutaj, więc pójde na góre.
- Ja jak coś idę na góre do swojego pokoju. - oznajmiłem i ruszyłem do wyjscia z salonu. Gdy byłem już na korytarzu, usłyszałem jak Mark zaczyna o czymś rozmawiać z Lukiem. Dlaczego dopiero zaczął z nim rozmowe, kiedy ja wyszedłem? To dziwne i to bardzo. No nic, ide na góre. Wszedłem po schodach w trymiga i tak samo znalazłem się moim pokoju. Z kąta pokoju wziąłem moją gitare, usiadłem z nią na łóżku i zacząłem grać na niej, nie znaną mi dotąd melodje. Siedziałem tak chwile az usłyszałem pukanie do drzwi.
- Prosze - powiedzialem. Do pokoju wszedl Luke.
- Ross. Ja wiem ze to moze dziwnie zabrzmieć, ale ja naprawde nie chce zabrać ci Lau. Widze ze jestes zazdrosny ale naprawde nie masz sie czego obawiać  - powiedzial a mi ulżyło.
- Ok. Tak wogóle dziękuję za uratowanie Laury gdyby nie ty to nie wiem co by sie stalo - powiedzialem.
- Chlopaki chodźcie na kolacje! - usłyszeliśmy krzyk z dołu.
- Chodz stary idziemy cos wszamać - powiedzialem do Luka i skierowaliśmy sie na dół. Usiedliśmy przy stole i zaczeliśmy jeść. Po chwili wszyscy już zjedli i wszystko zostało posprzątane ze stołu. Luke, choć nie musiał, to oczywiście nam pomagał sprzątać. Po sprzątnięciu , wszyscy wyszliśmy na korytarz, żeby pożegnać Luka.
- Miło było mi was poznać, pomimo okoliczności. Do widzenia. - oznajmił Luke po tym jak każdy się z nim pożegnał uściskiem dłoni.
- Nam również było miło cię poznać. Do widzenia, Luke. - po tych słowach Luke wyszedłem z naszego domu i każdy poszedł do swojego pokoju. Ja odrazu wszedłem do łazienki, wykonałem wszystkie czyności i wróciłem spowrotem do pokoju. Położyłem się na łóżku, przykryłem kołdrą i odleciałem do krainy snów.

************
Salve Dzioby!

Zaskoczeni? Napewno, bo tym razem Rozdział pojawił się szybciej :) A wiecie dlaczego? No oczywiście, że nie wiedzą, bo skąd. Głupia ja.  Za to, że tak czekacie, postanowiłyśmy wziąść napisać ten Rozdział, no i o to jest.
Pewnie się też cieszycie, że wszystko jest już dobrze. Na stówe :D Zobaczymy, jak długo to potrwa:)
Next może za tydzień lub jak nie to nie wiem kiedy, ale postaramy się , żeby był za tydzień.
Pozdrawiam :*
Wasza Czekoladka ♥

wtorek, 16 lutego 2016

ROZDZIAŁ 12

*Ross*Kilka minut wcześniej*
Szukałem Lau, ale nie mogłem jej znaleźć. Cholera! Miała wrócić o 19 a jest po 20! Chodziłem tak dobre pół godziny aż zauważyłem że ktoś biegnie z jakąś dziewczyną przewieszoną przez ramię w stronę auta. Po chwili dopiero do mnie doszło że to moja Lau. Zacząłem biec za nimi ale nie zdążyłem. Wpakował ją do bagażnika i odjechał. Pobiegłem więc w stronę domu gdy dobiegłem zobaczyłem załamanego Marka i mamę.
- Porwali Lau! - zacząłem krzyczec.
- Wiem synku, dzwonili z żądaniem okupu. Chcą milion złotych. - powiedziała mama, a mi nazbierały się łzy ale nie traciłem zimnej krwi. Pobiegłem do pokoju po moje oszczędnosci zacząłem zbierać każdy grosz. Mark i mama też zbierali pieniądze...

*Oczami Lau*
Obudziłam się w jakimś małym pomieszczeniu przywiązana do łóżka, nie miałam pojęcia co się dzieje, gdy nagle drzwi otworzyły się a w nich stanął jakiś obleśny koles, a za nim mlody, przystojny chłopak. Oblech sobie poszedł a ten młodszy został i zamkną drzwi.
- Cześć. Jak się czujesz? Pomogę ci się stąd wydostać. - powiedział.
- Ale dlaczego chcesz mi pomagać? - zapytałam zdziwiona.
- Dlatego że mój ojciec wie o twojej ciąży i chce się pozbyć dziecka brać za ciebie okupy i cię gwałcić...- powiedział a mnie zamurowało. - Chodź odwiążę cię i uciekniemy. - jak powiedział tak zrobił. Gdy tylko dostaliśmy się do jego auta zauważyliśmy że jego wujek do niego podbiega. Ale chłopak w ostatniej chwili odjechał. Jechaliśmy w ciszy po jakiś 2 godzinach byliśmy pod moim domem.
- Wejdz proszę. Wszystko trzeba wyjaśnić mojej rodzinie. - powiedziałam a chlopak tylko skinął głową. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Weszłam jako pierwsza a za mną nieznajomy. Gdy byłam już w salonie zauważyłam Rossa który siedział załamany. Odrazu do niego podeszłam i przytuliłam się do jego boku. On za to podniósł swoją głowe do góry, spojrzał na mnie i mnie mocno przytulił. Odwzajemniłam jego gest i też po chwili poczułam, że moja bluza robi się mokra, to oznacza, że Ross płacze. ,,Już wszystko jest dobrze. Jestem tutaj." Szepnęłam mu do ucha. ,,Bardzo się o ciebie i nasze dziecko bałem." Powiedział również szeptem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na reszte. Mary i mój tata podbiegli do mnie i porwali mnie w swoje ramiona. Po chwili oderwali się ode mnie i spojrzeli na chłopaka, który mnie uratował. Eh...Już teraz wiem, że ta rozmowa będzie naprawde trudna dla wszystkich.

***********

Salve Dzioby!

Jak widzicie przychodzimy do was z Rozdziałem. Napewno się cieszycie, że jest Rozdział i że Lau została uratowana I jest cała I zdrowa:)
Hm...nie wiem, co mam jeszcze napisać, więc ja już skończye, a za to Wiktoria, coś tutaj jeszcze napisze.
Pozdrawiam was :*
Wasza Czekoladka ♥


Hej miśki!
Nareszcie wyskrobałyśmy jakiś rozdział. Przepraszamy za długą przerwę, mam nadzieje ze nie będziecie się bardzo gniewac.
W razie błędów w rozdziale przepraszam. Pisałam go na telefonie :*
Buziaczki :*

                                      #Wiktoria Lynch#