wtorek, 16 lutego 2016

ROZDZIAŁ 12

*Ross*Kilka minut wcześniej*
Szukałem Lau, ale nie mogłem jej znaleźć. Cholera! Miała wrócić o 19 a jest po 20! Chodziłem tak dobre pół godziny aż zauważyłem że ktoś biegnie z jakąś dziewczyną przewieszoną przez ramię w stronę auta. Po chwili dopiero do mnie doszło że to moja Lau. Zacząłem biec za nimi ale nie zdążyłem. Wpakował ją do bagażnika i odjechał. Pobiegłem więc w stronę domu gdy dobiegłem zobaczyłem załamanego Marka i mamę.
- Porwali Lau! - zacząłem krzyczec.
- Wiem synku, dzwonili z żądaniem okupu. Chcą milion złotych. - powiedziała mama, a mi nazbierały się łzy ale nie traciłem zimnej krwi. Pobiegłem do pokoju po moje oszczędnosci zacząłem zbierać każdy grosz. Mark i mama też zbierali pieniądze...

*Oczami Lau*
Obudziłam się w jakimś małym pomieszczeniu przywiązana do łóżka, nie miałam pojęcia co się dzieje, gdy nagle drzwi otworzyły się a w nich stanął jakiś obleśny koles, a za nim mlody, przystojny chłopak. Oblech sobie poszedł a ten młodszy został i zamkną drzwi.
- Cześć. Jak się czujesz? Pomogę ci się stąd wydostać. - powiedział.
- Ale dlaczego chcesz mi pomagać? - zapytałam zdziwiona.
- Dlatego że mój ojciec wie o twojej ciąży i chce się pozbyć dziecka brać za ciebie okupy i cię gwałcić...- powiedział a mnie zamurowało. - Chodź odwiążę cię i uciekniemy. - jak powiedział tak zrobił. Gdy tylko dostaliśmy się do jego auta zauważyliśmy że jego wujek do niego podbiega. Ale chłopak w ostatniej chwili odjechał. Jechaliśmy w ciszy po jakiś 2 godzinach byliśmy pod moim domem.
- Wejdz proszę. Wszystko trzeba wyjaśnić mojej rodzinie. - powiedziałam a chlopak tylko skinął głową. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Weszłam jako pierwsza a za mną nieznajomy. Gdy byłam już w salonie zauważyłam Rossa który siedział załamany. Odrazu do niego podeszłam i przytuliłam się do jego boku. On za to podniósł swoją głowe do góry, spojrzał na mnie i mnie mocno przytulił. Odwzajemniłam jego gest i też po chwili poczułam, że moja bluza robi się mokra, to oznacza, że Ross płacze. ,,Już wszystko jest dobrze. Jestem tutaj." Szepnęłam mu do ucha. ,,Bardzo się o ciebie i nasze dziecko bałem." Powiedział również szeptem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na reszte. Mary i mój tata podbiegli do mnie i porwali mnie w swoje ramiona. Po chwili oderwali się ode mnie i spojrzeli na chłopaka, który mnie uratował. Eh...Już teraz wiem, że ta rozmowa będzie naprawde trudna dla wszystkich.

***********

Salve Dzioby!

Jak widzicie przychodzimy do was z Rozdziałem. Napewno się cieszycie, że jest Rozdział i że Lau została uratowana I jest cała I zdrowa:)
Hm...nie wiem, co mam jeszcze napisać, więc ja już skończye, a za to Wiktoria, coś tutaj jeszcze napisze.
Pozdrawiam was :*
Wasza Czekoladka ♥


Hej miśki!
Nareszcie wyskrobałyśmy jakiś rozdział. Przepraszamy za długą przerwę, mam nadzieje ze nie będziecie się bardzo gniewac.
W razie błędów w rozdziale przepraszam. Pisałam go na telefonie :*
Buziaczki :*

                                      #Wiktoria Lynch#

2 komentarze:

  1. Super rozdział :*
    Cieszę się, że tak wyszło.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział
    Zapraszam do siebie ;) http://did-you-have-your-fun.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń